sobota, 3 września 2016

Rozdział 6 cz.1

Zamknąłem oczy. Przestałem czuć otaczający mnie świat. Odpływałem w coś, czego nie rozumiałem. W sumie, ostatnie dni dały mi do zrozumienia, że nie wiem nic. Mimo wyczerpujących treningów, ja nigdy nie byłem aż tak bardzo zmęczony, aby przestać. Zawsze miałem ogromne rezerwy energii i nikt nie umiał mi tego wytłumaczyć. Oczywiście mógł to zrobić Magnus, ale państwo Lightwood'owie woli to trzymać w tajemnicy. Z resztą rodzice też nic nie mówili mi o niczym bardzo długo. Kilka dni przed wypadkiem ojciec powiedział mi, że jestem niezwykły i żebym nigdy nie wątpił w swoje umiejętności. Był ze mnie dumny, a ja cieszyłem się, że mam takiego ojca. Wiedział, że byłem za młody na tą wiedzę i jeszcze Clave. Ono zawsze interesowało się mną bardziej niż innymi. Czuję, że gdyby wtedy Razajel się nie pojawił, Maryce i Robert oddaliby mnie w ich ręce. Oni zdradzili Krąg i jego członków. To było niewybaczalne posunięcie, za które przyjdzie im zapłacić. Wiedzieli o tym, że oni odizolują mnie i prawdopodobnie wyślą do wymiaru piekielnego, gdzie sam nie miałbym żadnych szans. Na szczęście Inkwizytor jest po naszej stronie i prawdopodobnie spowolniła przyjazd Clave, dzięki czemu mieliśmy szansę trafić do rezydencji Mongerstern'ów. Nie wierzę jednak, że wysłaliby swojego syna na śmierć. Jaki rodzic tak robi? Alec nie może dowiedzieć się o tym, że to był Razajel a nie jego ojciec, bo się załamie. Już i tak ma mętlik w głowie. Czuję jego niepewność, strach i niedowierzanie. Sam prawdopodobnie bym zwariował od tak dużej ilości wrażeń. W sumie, to ja również dopiero poznaję prawdę, ale jest mi na pewno łatwiej niż jemu. Od dawana wiedziałem, że coś jest ze mną nie tak i byłem przygotowany nawet na najbardziej bolesną prawdę. Może to mnie przerosło, ale nie aż tak jak jego.
Sen, coś co zaczęło mną władać od dobrej chwili. Nie, nie czułem się w nim szczęśliwy, byłem tylko obserwatorem. Zdarzenia nie były piękne i przynoszące chwałę, a brutalne i straszne. Archanioły, one zabiły niewinnych. Tak nie powinno być. Gdyby były zwykłymi Aniołami, umarłyby od momentu, gdy matka i jej syn stracili życie. To przerażające, co mogły wyrządzić jedne z najpotężniejszych stworzeń, jakie zostały poznane.

Michale, musimy odpokutować za nasz grzech. Ja znajdę wybranych, ale jedno z nich...

Czyli ten młodzieniec, którego widziałem, był samym Archaniołem Michałem.

Wiem Ithurielu, on będzie siódmym jeźdźcem, najpotężniejszym z najpotężniejszych. On obudzi tych co zasnęli, otworzy drzwi, które przez wieki były zamknięte. To będzie czas ostateczny. Będzie musiał dokonać wielu trudnych wyborów, niektórych nawet ja, Michał Archanioł, nigdy nie chciałbym nigdy spotkać na swojej drodze.

Ja nie rozumiem, czy oni mówią o mnie i Clary? Czy to ja mam być tym jeźdźcem? I o jakich wyborach on mówił? Co tu się do cholery wyrabia?

Michale, Nasze siły nie obudzą w nim potęgi i nie powrócą życia. Wiesz, że tylko twoja opatrzność i jestestwo da radę go obudzić. On był martwy od samego początku, nie uda się mu wytworzyć żadnego pierwiastka życiowego. Jego przeciwieństwo zabierze mu wszystko. 

Co? Chcę się już obudzić. To jest jakiś koszmar. Jasmine nic mi nie zabrała. Urodziła się po prostu inna, z resztą tak samo jak i ja.

Ithurielu, wiem, że Lucyfer już wie. On zabierze człowieczeństwo dwujce posłaników Razajela i wszczepi im zło, które będzie niszczyć wszystko, co spotka na swojej drodze. Dwie gwiazdy zwycięstwa i dwie gwiazdy mroku staną ze sobą do walki, prowadząc swoje armie. Sąd Boży wykona się wkrótce, nawet my nie powstrzymamy Go.

Czemu to wszystko jest takie trudne. Nie mogę pojąć tego, co oni mi pokazują. Po co to robią?

Michale, wiesz, że My zawsze udzielimy Ci pomocy i również teraz masz Nasze jestestwa, On musi być potężniejszy niż sam Książe Piekielny, niż którykolwiek z Nas. On będzie Jej obrońcą, zapomni wszystko, czego jego dusza doznała, nim przyszedł na świat. Stanie się naszym bratem, ale o jego losach zadecyduje Ona, gwiazda, która błyszczy o poranku, która ucieka przed ciemnością zła, ale bez Niego, zniknie w nocnym niebie. Te czasy nie będą spokojne. Nikt nie wie, czy więcej istot zawita do Raju, czy Bramy Piekielne zamkną się za ich plecami. Dzięki Niemu, Nephilim znajdą nowe życie tam, gdzie ich pośle. Ona będzie musiała dokonać wyboru, gdyż wszystko idzie w kierunku wojny, ale wszystko co się ma wydarzyć, zależy już tylko od Nich. 

Zacząłem wybudzać się z tego koszmaru. Nie chciałem tego słyszeć, widzieć ani czuć. To mnie przerasta i nie potrafię sobie poradzić z własnym przeznaczeniem. Gdy otworzyłem oczy, usłyszałem głos.

Tak się zaczęło, ale końca nie zna żadna istota.

Ten głos należał do Archanioła Michała, teraz już wiem, że to był on. Czułem, że Clary też usłyszała to zdanie i trochę się zdenerwowała.

Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Ja nigdy nie oszukuję i nigdy tego nie zrobię, w obec Ciebie.

Nie odpowiedziała, ale czułem, że jest jej lepiej. Może choć trochę mi zaufa i polubi. Muszę ją chronić i być jej oparciem. Nawet, gdy będzie krzyczeć, uderzać w moje ciało, muszę być obok. My nigdy nie będziemy wolni od swoich przeznaczeń, ale każde z nas musi dokonać własnych wyborów.

.............................

Postanowiłyśmy razem z Julą, że będziemy publikować teraz w soboty i to tylko jeden rozdział, niestety. Szkoła jest ważna, ale zawsze znajdziemy czas, żeby pisać. Za tydzień pojawi się część Julki, ale dopuki się nie pojawi, możecie napisać opinię o tym, nie zabraniam.

~PB


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz