Kiedy jechaliśmy konno, usłyszałem głos, dochodzący zza drzew. Byłem zdziwiony, a może nawet lekko się przestraszyłem. To bardzo dziwne, że tylko ja go usłyszałem, bo patrząc Alec'a i resztę, nie widziałem nic, oprócz skupienia na drodze do willi Morgenstern'ów. Kobieta, bo tylko to udało mi się ustalić, poprosiła mnie o powrót do tego lasu. Zanim jednak całkowicie wyjechaliśmy z zagajnika, na grzywę mojego konia ktoś rzucił piękny, średniowieczny wisior. Bez trudu go rozpoznałem, tylko moja praprababka taki posiadała. Tessa wróciła, czyli sytuacja staje się coraz bardziej poważna. Czyżby to ona poprosiła mnie o spotkanie?
Siedzieliśmy już w gabinecie rodu Morgenstern'ów i czekaliśmy na Clarissa'ę i Jonathan'a. Skąd to wiem? Pani Jocelyn i bodajże pan Luke, bo tak wywnioskowałem z rozmowy tych dwojga, zdążyli już poinformować mnie i Alec'a, że mamy trenować jej córkę i syna. Gdyby Alec wiedział, o co tak na prawdę chodzi. Będę musiał mu wszystko opowiedzieć, bo czuję się okropnie, kiedy go okłamuję. W sumie to nie powinniśmy mieć przed sobą żadnych tajemnic. Jesteśmy przecież Parabatai przez duże "P". Znamy się już tak długi kawał czasu, że inni mogą nam tylko pozazdrościć. Podobno ta cała Clary też ma tak bliską więź z nijakim Simon'em.
- Jace, jak myślisz, jaka jest ta cała Clarissa Morgenstern? - Nagle usłyszałem cichy szept mojego przyjaciela. Czyżby chciał tu romansować?
- Nie wiem, ale chyba się za chwilę przekonamy, bo wydaje mi się, że słyszę kogoś na korytarzu. - Moje przypuszczenia potwierdziło ciche 'Dziękuję', które na pewno wypowiedziała młoda dziewczyna. Po kilku sekundach drzwi się otworzyły, a w nich stanęła niewysoka ruda nastolatka o zielonych oczach. Była dość przeciętna, wiele takich uczyło się w naszym Instytucie. Jednak po minie Alec'a, wiedziałem, że zrobiła na nim wrażenie i chyba się zauroczył. Boże czy tylko ja nie podniecam się rudymi dziewczynami?
- Witaj córeczko, poznaj proszę swoich nowych kolegów i nauczycieli. - Pierwsza odezwała się pani Jocelyn, ale była na tyle miła, że pozwoliła mnie i mojemu przyjacielowi samym się przedstawić.
- Jestem Jace Herondale, tak, ten słynny pogromca demonów, ekspert w dziedzinie demonicznej ospy, morderca bezczelnych kaczek. - Tak, jestem mistrzem pierwszego wrażenia. Teraz ta dziewczyna pomyśli sobie o mnie same niestworzone historie, ale cóż. Taki jestem i nie zamierzam tego zmieniać przez jakąś głupią przepowiednie.
- Alexander Lightwood, przyjaciel tego rąbniętego człowieka. - Posłał jej czarujący uśmiech. Serio? Nawet teraz będzie z nią flirtował? Ale widzę, że jej się to podoba, bo odwzajemnia uśmiech i patrzy na niego jak na jakiegoś bożka. Razjelu, po co mnie tu zsyłałeś? Czy to moja kara za porzucenie tej blondynki? No przepraszam, ja jej niczego nie obiecywałem.
- Miło mi, ja jestem Clarissa Morgenstern, a to mój brat Jonathan. Mam nadzieję, że się polubicie i nauczycie mnie czegoś przydatnego. - Ale słodko, chyba rzygnę tęczą. W co mnie wpakował ten przewrotny los. A miało być tak pięknie w stolicy. Chyba zgłoszę odszkodowanie, bo nie pisałem się na takie bagno.
- Dość tych powitań, Clary, córeczko, zaprowadź Alec'a do jego pokoju i oprowadź po rezydencji. To samo ty Jonathan'ie zrób z drugim gościem. - Tym razem Luke postanowił się wtrącić i w sumie jestem mu wdzięczny. Chyba widział moją skwaszoną minę.
Kiedy nareszcie byłem sam, miałem czas zobaczyć z bliska przepiękny wisior, który zapadł mi głęboko w pamięć. Znam historię naszego rodu i ten przedmiot zawsze budził mój podziw i respekt. Zauważyłem jednak jakiś dziwny szczegół, którego nigdy wcześniej nie widziałem. Kiedy go dotknąłem, zobaczyłem niewielkie wyżłobienie, gdzie znajdował się złoty kolec i malutka karteczka. " Kiedyś będziesz wiedział jak tego użyć." Miałem coraz więcej pytań i postanowiłem, że pod osłoną nocy wrócę w tamto miejsce.
Kiedy opuszczałem rezydencję Morgenstern'ów, wydawało mi się, że ktoś na mnie patrzy z ogrodu, ale kiedy tam spojrzałem, niczego nie zobaczyłem. Miałem wiele pytań i jakieś głupie przeczucie nie powstrzyma mnie przed uzyskaniem odpowiedzi. Muszę tam jechać i to wszystko wyjaśnić. Ale czy poznam odpowiedzi? Czy dam radę usłyszeć prawdę i nie zwariować?
................................................................................................................
Witajcie, przepraszam, że nie pisałam tak długo, ale miałam parę problemów technicznych. Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba.
~PB
Siedzieliśmy już w gabinecie rodu Morgenstern'ów i czekaliśmy na Clarissa'ę i Jonathan'a. Skąd to wiem? Pani Jocelyn i bodajże pan Luke, bo tak wywnioskowałem z rozmowy tych dwojga, zdążyli już poinformować mnie i Alec'a, że mamy trenować jej córkę i syna. Gdyby Alec wiedział, o co tak na prawdę chodzi. Będę musiał mu wszystko opowiedzieć, bo czuję się okropnie, kiedy go okłamuję. W sumie to nie powinniśmy mieć przed sobą żadnych tajemnic. Jesteśmy przecież Parabatai przez duże "P". Znamy się już tak długi kawał czasu, że inni mogą nam tylko pozazdrościć. Podobno ta cała Clary też ma tak bliską więź z nijakim Simon'em.
- Jace, jak myślisz, jaka jest ta cała Clarissa Morgenstern? - Nagle usłyszałem cichy szept mojego przyjaciela. Czyżby chciał tu romansować?
- Nie wiem, ale chyba się za chwilę przekonamy, bo wydaje mi się, że słyszę kogoś na korytarzu. - Moje przypuszczenia potwierdziło ciche 'Dziękuję', które na pewno wypowiedziała młoda dziewczyna. Po kilku sekundach drzwi się otworzyły, a w nich stanęła niewysoka ruda nastolatka o zielonych oczach. Była dość przeciętna, wiele takich uczyło się w naszym Instytucie. Jednak po minie Alec'a, wiedziałem, że zrobiła na nim wrażenie i chyba się zauroczył. Boże czy tylko ja nie podniecam się rudymi dziewczynami?
- Witaj córeczko, poznaj proszę swoich nowych kolegów i nauczycieli. - Pierwsza odezwała się pani Jocelyn, ale była na tyle miła, że pozwoliła mnie i mojemu przyjacielowi samym się przedstawić.
- Jestem Jace Herondale, tak, ten słynny pogromca demonów, ekspert w dziedzinie demonicznej ospy, morderca bezczelnych kaczek. - Tak, jestem mistrzem pierwszego wrażenia. Teraz ta dziewczyna pomyśli sobie o mnie same niestworzone historie, ale cóż. Taki jestem i nie zamierzam tego zmieniać przez jakąś głupią przepowiednie.
- Alexander Lightwood, przyjaciel tego rąbniętego człowieka. - Posłał jej czarujący uśmiech. Serio? Nawet teraz będzie z nią flirtował? Ale widzę, że jej się to podoba, bo odwzajemnia uśmiech i patrzy na niego jak na jakiegoś bożka. Razjelu, po co mnie tu zsyłałeś? Czy to moja kara za porzucenie tej blondynki? No przepraszam, ja jej niczego nie obiecywałem.
- Miło mi, ja jestem Clarissa Morgenstern, a to mój brat Jonathan. Mam nadzieję, że się polubicie i nauczycie mnie czegoś przydatnego. - Ale słodko, chyba rzygnę tęczą. W co mnie wpakował ten przewrotny los. A miało być tak pięknie w stolicy. Chyba zgłoszę odszkodowanie, bo nie pisałem się na takie bagno.
- Dość tych powitań, Clary, córeczko, zaprowadź Alec'a do jego pokoju i oprowadź po rezydencji. To samo ty Jonathan'ie zrób z drugim gościem. - Tym razem Luke postanowił się wtrącić i w sumie jestem mu wdzięczny. Chyba widział moją skwaszoną minę.
Kiedy nareszcie byłem sam, miałem czas zobaczyć z bliska przepiękny wisior, który zapadł mi głęboko w pamięć. Znam historię naszego rodu i ten przedmiot zawsze budził mój podziw i respekt. Zauważyłem jednak jakiś dziwny szczegół, którego nigdy wcześniej nie widziałem. Kiedy go dotknąłem, zobaczyłem niewielkie wyżłobienie, gdzie znajdował się złoty kolec i malutka karteczka. " Kiedyś będziesz wiedział jak tego użyć." Miałem coraz więcej pytań i postanowiłem, że pod osłoną nocy wrócę w tamto miejsce.
Kiedy opuszczałem rezydencję Morgenstern'ów, wydawało mi się, że ktoś na mnie patrzy z ogrodu, ale kiedy tam spojrzałem, niczego nie zobaczyłem. Miałem wiele pytań i jakieś głupie przeczucie nie powstrzyma mnie przed uzyskaniem odpowiedzi. Muszę tam jechać i to wszystko wyjaśnić. Ale czy poznam odpowiedzi? Czy dam radę usłyszeć prawdę i nie zwariować?
................................................................................................................
Witajcie, przepraszam, że nie pisałam tak długo, ale miałam parę problemów technicznych. Mam nadzieję, że rozdział wam się spodoba.
~PB
Ciekawie się zapowiada. Już nie mogę się doczekać następnej części.
OdpowiedzUsuńLivcia
Ps. Kiedy rozdział 1 część 2
Sorki. Chodziło o rozdział 2 część 2
OdpowiedzUsuńLivcia
To zależy od Juli, ale raczej koło soboty :)
UsuńŚwietnie się zaczyna. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału:)
OdpowiedzUsuń